Ariccia, 11 stycznia 2018

Kolejny dzień w Ariccia….

Tym razem Matka Yvonne zabiera nas w podróż do naszych wspólnot wychowawczych. Przypomina nam dziwną arytmetykę życia: pojedynczy człowiek, choćby wybitny, pozostaje sam w sobie ubogi, zaś dziesięciu ubogich, żyjących razem, staje się bogaczami ze względu na dobro, które wspólnie pomnożyli.

Ta zasada dotyczy także naszego życia. Jesteśmy wezwane, by żyć we wspólnocie. Nie byle jak…, ale tak, by nasze życie stało się WYZWANIEM dla świata. Żyjemy pośród licznych wyzwań, które niesie ze sobą współczesność. Odpowiadamy na nie, tak jak umiemy. Możemy jednak odwrócić porządek, stając na miejscu tych, którzy rzucają wyzywanie. Możemy to uczynić stylem naszego życia wspólnotowego. Jaki to styl?

Matka zwraca uwagę na kilka rzeczy.

  • Jesteśmy częścią wielkiej wspólnoty ludu pielgrzymującego do Ojczyzny, która nie jest z tego świata. Dlatego nie zatrzymujemy się tylko na sprawach naszej małej wspólnoty. Patrzymy szerzej: na wspólnotę inspektorialną, na całe Zgromadzenie, na Kościół, na świat.
  • Jesteśmy wspólnotą, która żyje tylko wtedy, gdy otwiera swoje drzwi i okna. Wspólnoty zamknięte, szukające dla siebie ciepła i poczucia bezpieczeństwa, umierają. Gdy jesteśmy otwarte, pozwalamy, by inni nas ubogacili.
  • Żyjemy razem nie tylko po to, by współpracować, ale by dzielić ze sobą odpowiedzialność za to, co zostało nam powierzone.
  • Tym, co zostało nam powierzone jest charyzmat, który nie zamyka się w osobach Księdza Bosko i Marii Dominiki. Charyzmat rozwija się razem z nami. Nie jest czymś statecznym, definitywnym.
  • Potrzebujmy wspólnej formacji, modlitwy, refleksji, aby mówić w tym świecie jednym głosem w sprawach, które są bardzo ważne, a dotyczą: kultury życia, rodziny, antropologii.
  • Ta wspólna formacja dokonuje się w świetle systemu prewencyjnego. Chodzi nie tylko o to, by nim żyć, ale by przekazywać go światu.

Czy rzeczywiście rzucamy wyzwanie światu stylem naszego życia? Czy nasze życie we wspólnocie jest alternatywą dla osób, które zostały zranione w rodzinach, w relacjach? Czy zarażamy świat systemem prewencyjnym, także przez naszych wychowanków? Czy o każdym naszym dziele możemy powiedzieć: „to jest dom”, „tu żyje się jak w domu”?

Czy jesteśmy zatem zaczynem, który ma moc przemiany tego świata? Czy raczej paraliżują nas lęki, które sprawiają, że zamykamy się, a tym samym umieramy?

Kiedy Matka mówi o wspólnocie, myśli o wspólnotach wychowawczych, w których siostry, świeccy i młodzi żyją razem. Wyraźnie czuje się, że nie ma już mowy o wspólnocie zakonnej, która samodzielnie realizuje swój charyzmat.

DOBRO NALEŻY CZYNIĆ RAZEM. Tak można by podsumować słowa Matki.

„DOBRO NALEŻY CZNIĆ DOBRZE” – to wątek, który wprowadza Ekonomka Generalna s. Wilma Tallone, prezentując nowy dokument dotyczący ekonomii Zgromadzenia. Jest zatroskana o to, by nasza ekonomia była naprawdę w służbie misji; by była przejrzysta i solidarna; kreatywna i pełna dynamizmu.

Przychodzą na myśl słowa wypowiedziane kiedyś przez biskupa Grzegorza Rysia: „Wiara, która nie sięga portfela, to żadna wiara”. Jesteśmy wdzięczne za ogrom pracy włożony w przygotowanie dokumentu, który pomoże Zgromadzeniu żyć wiarą i charyzmatem nie tylko w „przestrzeni portfela”, ale także posiadanych przez nas dóbr.

Kolejną osobą, która zabiera głos jest s. Paola Battagliola, która przekazuje nam wiadomości rodzinne z całego świata. Uderza w nich rozwój charyzmatu, który dokonuje się na bardzo różne sposoby. Jedne są oczywiste, np. otwarcie nowych wspólnot: na Wyspach Salomona i na Wyspie Simba; erygowanie nowej Inspektorii w Indiach. Inne, stają się zrozumiałe „z pewnej perspektywy”, np. unifikacja czterech inspektorii Hiszpanii w jedną. Czy to może być znak rozwoju charyzmatu? Tak, jeśli zobaczymy widoczną w siostrach z Hiszpanii pokorę, umiejętność zrezygnowania z czegoś, co dotąd było „moje”, złączenie sił i posiadanych dóbr. Piękna jest ta odwaga i wiara w to, że Królestwo Boże to nie sprawa tego, ile się posiada, ale to pokój i radość płynące z przyjęcia życia takim, jakie jest.

W duchu takiej radości przyjęłyśmy propozycję spędzenia popołudnia w Rzymie. Do wyboru miałyśmy: wycieczkę z przewodnikiem lub swobodne przebywanie na Watykanie. Wybrałyśmy to drugie, tęskniąc za czasem wolnym, który mogłyśmy przeżyć między innymi przy ołtarzu św. Jana Pawła II. Dzień zakończył się wspólną kolacją. Jutro już ostatni moment naszej weryfikacji. Dziękujemy, że towarzyszycie nam modlitwą.

Siostry z Ariccia